top of page

TRANS PIRENEJE

Odkryj piękno trzeciego najwyższego
pasma górskiego w Europie.

Szosowa przeprawa przez słynne szosy Pirenejów znane z Tour de France i Vuelta a'España.

W programie m.in.:

Girona, Andorra La Vella, Col du Tourmalet, Col d'Abisque, Coll de la Creueta

Dystans: 1021 km

Przewyższenia: 20889 m

Średnio dziennie: 113 km

Średnio dziennie: 2321 m

11 dni / 10 nocy

Samolot

4 - 14.09.2025

Hotele i pensjonaty

Pireneje- łańcuch górski oddzielający Półwysep Iberyjski od południowo-zachodniej części Europy, rozciągający się od Morza Śródziemnego aż do Zatoki Biskajskiej. Oferuje niezliczoną ilość znakomitych tras kolarskich, spośród których wybraliśmy dla Was te najlepsze.

 

Przygoda

Col du Tourmalet, Luz Ardiden, Hautacam, Col d'Abisque... jeśli jeździsz na szosie te nazwy na pewno nie są Ci obce. To najbardziej znane drogi po francuskiej stronie Pirenejów i to tutaj rokrocznie odbywa się część spektaklu o nazwie Tour de France. Wielokrotnie zabieraliśmy tu grupy, aby kibicować zawodowemu peletonowi i jeździć przez tydzień po tych niesamowitych trasach.

Girona zaś to miasto, do którego zabieramy Was co roku późną zimą- uwielbiamy jej okoliczne trasy i ich ogromną różnorodność. Tu zawodowy peleton walczy rokrocznie w trakcie Volta Catalunya, a zawodowi kolarze bardzo często wybierają to miasto na swój całoroczny dom.

Od dawna chodziło nam po głowie wymyślenie czegoś, co ujmie temat Pirenejów kompleksowo. Po francusku i po katalońsku. To z jednej, to z drugiej strony pasma. A także pośrodku- bo pomiędzy dwoma europejskimi gigantami mieści się jeszcze maleńka Andora, która pozwala na poznanie Pirenejów z jeszcze innej perspektywy.

Tak narodziła się nowa wersja naszego wyjazdu kolarskiego w Pireneje. Przejazd z wschodu na zachód, z dwoma kilkudniowymi bazami w Andorze i w Lourdes. W sumie 9 dni fantastycznej, kolarskiej podróży.

Każdy, kto był wcześniej w Alpach, gdy po raz pierwszy znajdzie się w Pirenejach od razu zauważy różnicę między oboma górskimi pasmami. Pireneje charakteryzują się potężnymi, otwartymi przestrzeniami, ogromną ilością zieleni, gęstą siecią rzek i strumieni oraz zdecydowanie większym poczuciem swobody i dzikości niż bardziej znane i popularne Alpy.

Drogi to osobna historia. W teorii i "na papierze" jazda wydaje się tu łatwiejsza niż w Alpach- przewyższenia jakby mniejsze, podjazdy nieco krótsze, ale nie dajcie się zwieźć... Pireneje dały się we znaki już wielu niepokornym! I w tym również tkwi ich piękno.

Nasza podróż zacznie się w Gironie, z której udamy się w kierunku Andory. Ten przejazd rozłożony jest na dwa dni. Po drodze miniemy niewielkie pasmo wulkaniczne Garrotxa i pobliskie Olot, następnie jadąc malowniczymi drogami wzdłuż południowego zbocza Pirenejów, zaliczymy wspinaczkę na przepiękną Coll de la Creueta i przedostaniemy się do jednego z najmniejszych państw świata- Księstwa Andory. Tu spędzimy kolejne trzy dni, w trakcie których poznamy doskonale tereny, po których na codzień jeździ Sepp Kuss i Robert Gesink. Andora, choć maleńka, kryje w sobie mnóstwo kolarskiego złota, na czele ze słynną, położoną na wysokości 2408 m npm przełęczą Port d'Envalira. Po trzech dniach eksploracji Andory i jej wywołujących opad szczęki tras, ruszymy dalej na zachód w kierunku Francji. Przejazd do Lourdes zajmie nam dwa dni, a na trasie wyrosną nam takie kolosy jak Port de Benaigua czy Col d'Aspin. W samym Lourdes spędzimy ostatnie trzy dni, gdzie na deser przygotowaliśmy dla Was takie tuzy jak Col du Tourmalet, Col d'Abisque czy Luz Ardiden. Finał naszej wyprawy będzie spektakularny!

Hotel i wyżywienie

Wyjazd ma charakter częściowo przejazdowy, częściowo stacjonarny. W trakcie jego trwania śpimy w różnych hotelach na trasie, a w dwóch miejscach zatrzymujemy się na 3 i 4 noce. Wszystkie noclegi w pokojach dwuosobowych.

Wszystkie noclegi ze śniadaniami, a połowa z nich z wyżywieniem half-board (śniadania i obiadokolacje).

  • Hotel Ibis (Girona) - 1 noc (śniadanie)

  • Hotel Terralta (Campelles) - 1 noc (half-board)

  • Hotel Insitu (Andora) - 3 noce  (śniadania)

  • Hotel Viella (Vielha) - 1 noc (half-board)

  • Hotel Compostelle (Lourdes) - 4 noce (half board)

Wsparcie na trasie
 

Podczas jazdy będziesz cieszyć się pełnym wsparciem ze strony naszego profesjonalnego zespołu. 

Piloci MJPro Tour to doświadczeni kolarze, których łączy pasja do jazdy na rowerze. Pomożemy zapewnić grupie bezpieczeństwo, czerpanie z radości z jazdy oraz niezapomniane wspomnienia . Cały czas w telefonicznej dyspozycji grupy jest bus, który w razie potrzeby może zabrać grupę bądź uczestnika do bazy, co zapewnia dodatkowy spokój i komfort.

 

Wszyscy uczestnicy otrzymają dostęp do plików tras, dzięki czemu każdy będzie mógł jeździć w grupie bądź we własnym tempie.

Ja zawsze na naszych wyjazdach ze zmianą miejsca zakwaterowania, nie musicie się martwić o przewóz Waszego dobytku. Wszystko między poszczególnymi przystankami przewiezie nasz samochód, tak abyście mogli cieszyć się połykaniem kilometrów i nabijaniem metrów w pionie "na lekko" na swoich szosówkach.

DSC05085.jpeg

Ocena: 10/10

"Podobała mi się luźna i miła atmosfera, spontaniczność, elastyczne plany i robienie tego na co grupa ma ochotę, wspólne wieczory w salonie, trasy rowerowe, możliwość poznania innych pasjonatów kolarstwa

Uczestnik, Kwiecień 2024

Program

Ty możesz skupić się na jeździe - my zadbamy o całą resztę.

Jeździmy w duchu social-ride, no drop (czekamy na szczytach).
Staramy dopasowywać kolejność i same trasy w miarę możliwości do panującej pogody oraz formy uczestników.
Poszczególne trasy i ich kolejność mogą być modyfikowane pod indywidualne preferencje. 

W razie chęci/potrzeby rekomendujemy Rest Day, oferujemy także trasy recovery ride w większości miejsc.

Dzień 1 - Przylot do Girony

Transfer z lotniska. Rudna rozgrzewkowa po przylocie, ok 30-40 km. Wyjście na wspólną kolację i zwiedzanie starego miasta w godzinach wieczornych.

Dzień 2 - Katalońskie przedgórze Pirenejów (109 km, 2150 m)

Pierwszy dzień przejazdowy na naszym wyjeździe. W godzinach porannych, po śniadaniu pakujemy busa i ruszamy na trasę w kierunku zachodnim. Rozpoczniemy długim, łatwym, łagodnym podjazdem w kierunku Olot- miejscowości położonej w otoczeniu od lat wygasłych stożków wulkanicznych, które tworzą tu wyjątkowy krajobraz, niespotykany nigdzie indziej w tej części Europy. Odwiedzamy tę miejscowość wielokrotnie- trasa do niej jest stałym punktem naszych corocznych, wiosennych wyjazdów do Girony. Do Olot dostaniemy się przez Alt de Batet- niewielką przełęcz położoną nieco w bok od głównej trasy, której nitka wiedzie pod samymi zboczami wspomnianych wyżej wygasłych wulkanów. Z niej po raz pierwszy ujrzymy pełną panoramę wschodnich Pirenejów. Po przerwie w Olot, czas na głowne danie tego dnia: Coll de Canes (12,5 km, 5,5%). To stosunkowo łatwa jak na wysokogórskie tereny przełęcz, na której czubek wiedzie droga poprowadzona równolegle do południowego zbocza Pirenejów. Cichy, spokojny i otoczony mnóstwem zieleni podjazd będzie wspaniałym przetarciem przed większymi górami, które czekać na nas będą w kolejnych dniach. Po zjeździe do Ripoll i krótkim fragmencie główną droga odbijemy nieco stromiej do góry do Campelles/ El Baell (ok 5 km, 8%), gdzie usytuowany jest nasz drugi nocleg. Spać będziemy w niezwykle klimatycznym, wysokogórskim hotelu, położonym na zboczu z fantastycznym widokiem na południowe przedgórze Pirenejów. 

Właściciele dbają tu o solidne uzupełnienie deficytów kalorycznych po całym dniu, oferujac znakomitą, lokalną kuchnię.


Highlight dnia: Girona, Olot, Coll de Canes
 

Dzień 3 - Wjazd do księstwa Andory (141 km, 2200 m)

Poranek w Campelles i śniadanie przy promieniach wczesnoporannego słońca, to ogromna przyjemność- chciałoby się zostać tu dłużej, ale trasa sama się nie przejedzie :) Po obfitym posiłku ruszamy na dzień dobry od razu w dół, do Ribes de Freser. Stąd na południe w kierunku Campdevanol, skąd czeka nas rozgrzewka: 12 km łagodnego (ok 3%), przyjemnego podjazdu na Coll de Merolla, który wije sie nieskończoną ilością zakrętów pomiędzy wapiennymi skałami i obrastającą je śródziemnomorską roślinnością. Po krótkim zjeździe na zachód, czeka nas to, co tego dnia najważniejsze: Coll de la Creueta. Jeden z kolarskich symboli Katalonii i podjazd, który pojawiał się już wielokrotnie na trasie zarówno Vuelta a'Espana jak i Volta Catalunya. Przed nami 21 km wspinaczki, którą podjeżdża się wprost fenomenalnie- nachylenie niemal nieprzerwanie oscyluje w granicach 5-6%, co pozwala na złapanie równego rytmu i rozkoszowanie się fenomenalnymi widokami! Dawniej handlowa, dziś turystyczna droga na przełęcz znana jest ze swojej niesamowitej przestrzeni, a widok po prostu się nie kończy. Przez cały czas podjazdu nad naszymi głowami krążyć będą potężne sępy (tak, w Pirenejach jest ich całe mnóstwo, a zobaczenie z bliska tego szybującego po niebie kolosa robi wrażenie!), a na malowniczych, zielonych, łąkowych zboczach z pewnością dojrzymy świstaki i hasające jelenie. Podjazd zakończymy na wysokości 1916 m n.p.m., z której czeka nas 10 km genialnego zjazdu na północ, a potem prawie 40 km jazdy w dół, doliną rzeki Segre, będącej lewym dopływem Ebro, która dotrzemy aż do Le Seu d'Urgell. Z ciekawostek: miejscowość jest siedzibą niewielkiej diecezji, której biskup jest jednocześnie jednym z książąt Andory... do której za chwilę udamy się na północ, jadąc lekko do góry przez kilkanaście kilometrów. W księstwie spędzimy kolejne trzy noce!


Highlight dnia: Coll de la Creueta, Coll de Merolla
 

Dzień 4 - Najpiękniejsze przełęcze Andory (84 km, 2730 m)

Pierwszy dzień stacjonarny na naszym wyjeździe. Andora to państwo niezwykłe- wciśnięte ciasno pomiędzy strome zbocza gór, zbudowane na wielu poziomach (co szczególnie uwydatnione jest w Andorze La Velli- stolicy księstwa), z jednej strony maleńkie, z drugiej strony obfitujące w sportowe i naturalne atrakcje. Ilość fenomenalnych szos jest tu ogromna, jak na tak małą powierzchnię, a każda z nich wiedzie wysoko w góry i powala swoim pięknem. To również raj dla miłośników górskich trekkingów; mieliśmy okazję pochodzić po tutejszych szlakach- widoki z nich zapierają dech w piersiach. Nasza dzisiejsza trasa poprowadzona będzie na południe od stolicy i obejmie trzy podjazdy. Pierwszy z nich zacznie się zaraz po wyjeździe z miasta: Coll de La Rabassa to spektakularna szosa, która na odcinku 17,5 km z nachyleniem średnim 6,4%, wjeżdża na wysokość 2041 m n.p.m, aż do granicy z Hiszpanią. Widok, który rozpościera się ze szczytu, dosłownie powala- zobaczymy stąd dosłownie całe księstwo. Ilośc serpentyn jest trudna do policzenia- zarówno na podjeździe jak i zjeździe równoległa droga z powrotem do doliny, poczujemy się jak na Stelvio, a w zasadzie lepiej- ruch samochodowy jest tu wręcz nieobecny. Po zjeździe do Sant Julii i krótkiej przerwie w lokalnej kawiarni, od razu do góry, na drugiego andorskiego kolosa: Coll de la Gallina. Nieco niżej, bo 1907 m n.p.m, nieco krócej do góry (ok 12 km podjazdu), za to stromiej do góry- cały podjazd ma nachylenie średnie 8,5%, i na jego dystansie pokonujemy ponad 1000 m w pionie. Jeśli widoki na Rabassie były piękne, to te na Gallinie są przynajmniej na tym samym poziomie, jeśli nie lepsze. Tym bardziej, że na górę dostaniemy się nowiutką drogą, która jeszcze niedawno od pewnego momentu byłą szutrowa, a od dwóch lat, wiedzie na szczyt idealnym asfaltem, na który nie wjeżdża niemal żaden samochód. Zjazd do Bixessari będzie prawdopodobnie jednym z najpiękniejszych jakie pokonacie- otwarty widok na wąską dolinę z opadającymi do niej pionowymi ścianami gór i wijąca się po nich niczym wąż wąziutka czarna nitka... czysta kolarska poezja! Na koniec pojedziemy do wyjątkowego miejsca: Os de Civis- maleńkiej miejscowości położonej głęboko w górach, będącej praktyczną enklawą- to miasto należące do Hiszpanii i położone na jej terenie, ale dojechać da się do niej wyłącznie przez terytorium Andory. Ciekawostka geograficzna, ale jednocześnie miejsce niesamowicie urokliwe i spokojne, idealne na zwieńczenie fantastycznego dnia na szosie.

Highlight dnia: Coll de La Rabassa, Coll de la Gallina, Os de Civis

Dzień 5 - Najpiękniejsze przełęcze Andory, cz. 2. (65 km, 2000 m)

Kto będzie czuł się zmęczony, może w tym dniu, zrobić sobie dzień wolny lub pójść na szlaki piesze w Pirenejach, ale my oczywiście mamy przygotowaną na ten dzień kolejną kapitalną trasę, tym razem mocno nawiązującą do historii Tour de France. Pojedziemy do Arcalis- ośrodka narciarskiego położonego na wysokości 2200 m n.p.m, do którego prowadził jeden z etapów Wielkiej Pętli w 2016 roku. Wtedy to, kończący się na tym przepięknym podjeździe, rozegrany w strugach deszczu etap, wygrał w kapitalnym stylu Tom Dumoulin, a chwilę za nim, na trzecim miejscu dojechał Rafał Majka. Zanim dojedziemy do wspomnianego podjazdu, czeka nas przetarcie przez Col de Beixalis (6,5 km, 9,5%)- niewielką, ale wywołującą ból w nogach przełęcz, wychodzącą niemal pionowo do góry z Andorry La Velli. Jeszcze niedawno była to ślepa, asfaltowa droga od strony zachodniej (w tę stronę zjedziemy), a od 2 lat, da się podjechać tu niesamowitym podjazdem od wschodu. Nogi będą cierpieć, ale widoki wynagrodzą wszystko! Po powrocie do doliny, wspomniany podjazd do Arcalis- dłuższy, ale łatwiejszy. Przez 17,5 km, podjeżdżać będziemy z nachyleniem średnim ok 5,5%- pierwsza część jest łagodniejsza, a gradient rośnie nieco wraz z dystansem. Na szczycie podjazdu przerwa kawowa w otoczeniu majestatycznych szczytów, wyznaczających granicę z Hiszpanią. Na koniec nagroda- ponad 20 km nieprzerwanego, szybkiego i widokowego zjazdu aż do samego hotelu! 


Highlight dnia: Coll de Beixallis, Arcalis

Dzień 6 - Najwyższa przełęcz Katalonii (144 km, 2788 m)

Po dwóch dniach stacjonarnych i trzech nocach w Andorze, nasyceni jej pięknem i wyjątkową atmosferą wyruszymy dalej na zachód, na kolejny etap przejazdowy. Poprzedniego dnia wyjechaliśmy na Arcalis gdzie kończył się słynny etap Tour de France w 2016 roku, a dzisiaj, aż do Vielhy dojedziemy trasą która w całości pokrywać się będzie z śladem tamtego odcinka, z tą róznicą, że przejedziemy wszystko w odwrotnym kierunku. Zaczniemy od razu w dół, zjazdem do Le Seu d'Urgell, a potem się zacznie! Pierwsza przeszkoda na trasie to Port del Canto- kolarsko nieco mniej znana, ale przepiękna droga, poprowadzona po południowym, wapienno-łupkowym zboczu masywu Torreta dell' Orri, z fantastyczną panoramą katalońskich szczytów po lewej stronie. Daleko w dole wije się rzeka Riu del Canto, a wyrastające ponad nią skalne ostańce o fantastycznych kształtach, są dziełem działającej tu od milionów lat erozji wodnej. Po dojechaniu na przełęcz, na wysokości 1730 m n.p.m, czeka nas niesamowity zjazd do Sort- w miejscowości robimy krótką przerwę. Z miejscowości ruszymy "płasko do góry", wzdłuż rzeki Pallaresa, aby po 30 km tego łatwego segmentu zacząć zabawę na głównej atrakcji tego dnia: odbijamy od rzeki w lewo, na zachód, a przed nami Port de La Bonaigua- najwyższa asfaltowa przełęcz Katalonii. Niecałe 20 km podjazdu z nachyleniem 5,8% i przynajmniej półtorej godziny widokowych ochów i achów. Monumentalne szczyty dookoła, kręta droga, idąca to dnem doliny, to znowu trawersując zbocze, innym razem przebijając się przez niewielkie mini-granie; krążące wysoko nad głowami gromady sępów, człapiące obok drogi stadka pięknych koni, pasących się tu całkowicie luzem, zielone polany, poszarpane skały nad nimi... to ucieleśnienie kolarskich snów! Po wyjechaniu na 2072 już tylko w dół... przez prawie 25 km, az do Vielha- miejscowości, gdzie w kolarskim hotelu czeka na nas pyszna kolacja i kolejny nocleg.

Highlight dnia: Port del Canto, Port de La Bonaigua

Dzień 7 - Witamy po francuskiej stronie! (132 km, 2630 m)

Po ostatnim noclegu na katalońskiej ziemi, czas na przejazd na północną część Pirenejów do sąsiedniej Francji. Już po kilku kilometrach  od startu zaczniemy podjazd na pierwszą tego dnia przełęcz, będącą jednocześnie przejściem granicznym między Hiszpanią a Francją: Col du Portillon (7,5 km, 4,8%). Będziemy tu praktycznie sami, bo cały ruch na Francję przechodzi dolną, głowną drogą na północ. Stromym zjazdem w otoczeniu kasztanowców dojedziemy do Bagneres de Luchon i od razu zauważymy, że jesteśmy w innym kraju: całkowicie odmienne budownictwo, głownie z kamienia, szaro-białe kolory zabytkowych domów i willi, no i wszechobecne boulangerie :) Od razu staniemy w jednej z nich, spróbować francuskich wypieków, a potem ruszymy na drugą tego dnia przełęcz- Col de Peyresourde (11 km, 7,5%). Choć przełęcz nie jest szczególnie wysoka (1551 m. n.p.m), swoją urodą przyćmiewa wiele bardziej znanych podjazdów. Tutejszy krajobraz do złudzenia przypomina szkockie Highlands ze swoimi łagodnymi, obłymi kształtami, niekończącą się zielenią i duża wybitnością sąsiednich szczytów. Na zjeździe miniemy słynne, górskie lotnisko Peyresourde- Balestas, będące pirenejskim odpowiednikiem słynnego lotniska w Courchevel. Mocno pochylony, krótki pas startowy, mało miejsca na manewry- tylko wprawieni piloci potrafią tu lądować. A widok z góry jest po prostu zjawiskowy. Tour de France przejeżdżało tędy wielokrotnie, a my byliśmy tu na etapie w 2021 roku. Po zjechaniu na dół, do Arreau, czeka nas największe wyzwanie tego dnia i jednocześnie najbardziej znana przełęcz na dzisiejszej trasie: Col d'Aspin! 12 km podjazdu, niecałe 7% średniego nachylenia, wieloletnia historia Tour de France i widoki, widoki, widoki. To przełęcz poniekąd bliźniacza z poprzedzającą ją Peyresourde- a czy piękniejsza od niej? Tego nie da się ocenić. Tu wszystko jest na najwyższym poziomie, pod względem walorów estetycznych i krajobrazowych. Z Aspin zjedziemy do drogi, z której zjeżdża się z Tourmalet (na które pojedziemy w kolejnych dniach), a do Lourdes, naszej bazy na ostatnie 4 dni wyjazdu dojedziemy urokliwymi, bocznymi dróżkami północnego przedgórza Pirenejów. Najbliższe 4 noce spędzimy w przygotowanym specjalnie pod kolarzy hotelu w samym centrum zabytkowego, pielgrzymkowego miasta, będącego francuską bramą w Pireneje.

Highlight dnia: Col d'Aspin, Col de Peyresourde, Col du Portillon

Dzień 8 - Klasyki Tour de France (113 km, 2041 m)

Zaczynamy trzy dni eksploracji najlepszych i najbardziej kultowych tras Pirenejów, znanych z Tour de France (i nie tylko), będących kwintesencją kolarstwa przez wielkie K. Mając w nogach juz sporo kilometrów i jeszcze więcej metrów przewyższenia, na sam początek zabierzemy Was na trasę ze spektakularnymi widokami, ale nieco łatwiejszą niż to co czeka nas na sam koniec wyjazdu. Lourdes, w którym nocujemy, położone jest tak, że wszystkie najlepsze szosy znajdują się dosłownie dookoła miejscowości w promieniu od kilkunastu do trzydziestu-kilku kilometrów. Wyjeżdżamy z miasta rowerówką, poprowadzoną po trasie dawnej linii kolejowej i po o 20 km zaczynamy pierwszy i w zasadzie jedyny tego dnia duży podjazd: Col du Soulor. Cała wspinaczka ma ok 20 km długości i 5% średniego nachylenia, a można podzielić ją na dwie części: pierwsza, bardziej nieregularna, o długości 10 km i nachyleniu 4% z wieloma wypłaszczeniami i druga, niecałe 8 km, z równym nachyleniem oscylującym między 7 a 8%. Col du Soulor stanowi niejako przedwierzchołek większej przełęczy- Col d'Abisque; po dojechaniu na szczyt Soulora (1467 m n.p.m.) czeka nas krótki zjazd, wypłaszczający się trawers, a potem "poprawka" na Abisque: 5 km, 6,4%. Cały odcinek pomiędzy obydwoma przełęczami to naszym zdaniem najpiękniejsza droga całego regionu. Podwieszona pod monumentalnymi skałami nitka, poprowadzona nad otwartą, kilkiesetmetrową przepaścią nitka, z dwoma krótkimi, dzikimi tunelami, jest po prostu oszałamiająca. A na szczycie Col d'Abisque (1702 m n.p.m.) zaraz obok hotelu i restauracji, stoją słynne, wielkie rzeźby rowerów, upamiętniające wielokrotną obecność Wielkiej Pętli, na tym niesamowitym podjeździe. Z przełęczy czeka na nas długi zjazd do Laruns, a stamtąd przyjemny, pofaładowany powrót do Lourdes wzdłuż linii kolejowej.


Highlight dnia: Col du Soulor, Col d'Abisque

Dzień 9 - Kolarski symbol Pirenejów (108 km, 2423 m)

No dobrze, wiemy, że na ten dzień czekacie wszyscy. Czas na najsłynniejszą, owianą historią zarówno TdF i Vuelty (zarówno męskich jak i damskich edycji), do niedawna najwyższą asfaltową, i na pewno najbardziej mityczną przełęcz- Col du Tourmalet. O podjeździe tym można napisać cała książkę, bo tyle znaczy dla kolarstwa, ta sięgająca 2115 m n.p.m droga. Do jej podnóża udamy się na południe, najpierw znaną nam już rowerówką, a potem lekką wspinaczką do Luz Saint- Sauveur. Stąd, po krótkiej przerwie w sklepie już tylko do góry: oficjalnie 17,6 km długości i 7,5% średniego nachylenia. Podjeżdżamy do zachodu, bo od tej strony droga na przełęcz oferuje najlepszy widok, a warto rozkoszować się nim przez długi czas. Z każdym kilometrem przestrzeń otwiera się coraz szerzej, a ostatnie 3 km w surowych skałach to istna uczta dla zmysłów. Na szczycie obowiązkowo pamiątkowe zdjęcie pod Gigantem Tourmalet- słynnym, stalowym pomnikiem kolarza Octave Lapize, który wjechał tu na górę pierwszy w trakcie Tour de France w 1910 roku. Druga połowa trasy to głównie zjazd- jedziemy ponad 30 km cały czas w dół, aż do Bagneres de Bigorre, gdzie nasza trasa łączy się z nitką z Col d'Aspin sprzed dwóch dni. Ale do Lourdes wrócimy inną trasą niż przedwczoraj. Zabierzemy Was na koniec na serię niewielkich podjazdów między Labassere a Les Angles, na których poczujemy swojską i sielską atmosferę górskich, francuskich wiosek.


Highlight dnia: Col du Tourmalet

Dzień 10 - Góry Mistrzów (120 km, 2751 m)

Ostatni dzień naszej pirenejskiej przygody. Jeśli Tourmalet, Abisque, Aspin, czy Peyresourde to dla Was za mało pod względem wrażeń związanych z trasami znanymi z Tour de France, to dzisiejszy dzień z pewnością zaspokoi do końca Wasz apetyt na słynne szosy. Ponownie wyjedziemy na południe, aż do podnóża Col du Tourmalet, ale zamiast skręcić na wschód, odbijemy w prawo, na zachód i zmierzymy się z podjazdem, na którego asfalcie wydarzyła się jedna z najbardziej znanych kolarskich historii: to tu w 2003 roku Lance Armstrong po zahaczeniu łokciem o jednego kibica upadł na podjeździe, a potem zaciekle gonił uciekającą czołówkę z Janem Ulrichem na czele, po drodze dodatkowo wypinając się pedałów i niemal upadając ponownie. Historia po latach oczywiście zweryfikowała odniesione wtedy zwycięstwo, ale słynne obrazki z tego etapu na stałe wpisały się w historię kolarstwa. Potem Luz Ardiden gościło na trasie Touru jeszcze kilkukrotnie- byliśmy tu na wygranym przez Tadeja Pogacara etapie w 2021 roku. A sam podjazd, mierzący 12,5 km ze średnim nachyleniem ok 7,5% to droga, którą po prostu trzeba zaliczyć będąc w okolicy. O ile początkowa część wspinaczki, to jazda głownie w terenie leśnym, to jej druga część, a zwłaszcza ostatnie 4 km, wywołują ciary na plecach: historia podjazdu w połączeniu z magicznymi widokami robią swoje. Na dół zjeżdżamy tą samą droga i udajemy się ponownie na północ w kierunku Lourdes. Na 20 km przed miastem, po naszej prawej stronie "wyrośnie" kolejny kolos, na który zaraz skręcimy: Hautacam! Kolejny symbol Tour de France, który w szczególności możemy pamiętać z edycji z 2022, kiedy to na szczycie pierwszy zameldował się Jonas Vingegaard, po wcześniejszej, pamiętnej wywrotce Pogacara na zjeździe z Col de Spandelles. Hautacam to prawdziwy potwór: 16 km ze średnim nachyleniem 7,6%- liczby może nie są szczególnie oszałamiające, ale warto tu nadmienić, że środkowa część tej góry to kilka kilometrów z ciągłym nachyleniem między 9 a 12%. Wyjedziemy na sam czubek góry. Po zachwyceniu się widokami, a przy odrobinie szczęścia, zjedzeniu znakomitych nalesników w maleńkiej restauracji na szczycie, zjedziemy znów do doliny, a potem do Lourdes, gdzie zakończymy naszą dziewięciodniową przygodę w Pirenejach. 


Highlight dnia: Luz Ardiden, Hautacam

Dzień 11 - Wylot do Polski

Transfer na lotnisko Lourdes- Tarbes i wylot do Polski. Bus z bagażem i rowerami wyjeżdża do Polski w godzinach porannych.

Zarezerwuj swoje miejsce i jedź z nami

Radość z odkrywania i jazdy najpiękniejszymi trasami, w gronie pasjonatów kolarstwa.

Terminy:

4 - 14.09.2025

Cena:

6500 zł (early bird do 31.03 - tylko 3 miesjca!)
6800 zł (cena regularna od 1.04)

Cena zawiera:
 

  • Zakwaterowanie w hotelach i pensjonatach

  • Śniadania (wszystkie noclegi) i obiadokolacje (6 noclegów)

  • transfery lotniskowe

  • Transport rowerów i bagażu z Krakowa do Girony i z Lourdes do Krakowa

  • bidon i skarpetki MJPro Tour

  • pakiet żeli i batonów na trasy

  • Opiekę przewodników-pilotów

  • Zaplanowane trasy na każdy dzień (pliki gpx, opis)

  • Ubezpieczenie KL, NNW,

  • Składkę na Turystyczny Fundusz Gwarancyjny

  • Uśmiechnij się, nasz pilot będzie robić zdjęcia!

  • Niezapomniane przeżycia dzielone z pasjonatami kolarstwa

Na czym będziesz jeździć?


W cenie zawarty jest transfer Twojego roweru.

Możliwość wynajęcia roweru z wypożyczalni MJPro Tour:

  • Bianchi Sprint, rama karbonowa, napęd Shimano 105 disc (dopłata 900 zł)

Czy ten wyjazd jest dla mnie?
 

Nasza kategoria wyjazdu: górski. Przeznaczony dla osób, które czerpią radość z pokonywania trudnych, górskich tras.

Na uczestników czekają długie, wysokogórskie podjazdy oraz długie, techniczne zjazdy. Trasy zaplanowane na każdy dzień wymagają obycia z codzienną jazdą.

Możliwość indywidualnego odpoczynku w dniach stacjonarnych. Zazwyczaj możliwość drobnych modyfikacji trasy konsultowanych na miejscu- wydłużenia/skrócenia wedle preferencji uczestnika.

Rekomendowane loty:

Ryanair: Kraków - Girona, 4.09, godz. 19:00 - 21:40

Ryanair: Lourdes - Kraków, 14.09, godz. 20:50 - 23:25

Wspomnienia z Pirenejów

Niesamowite wspomnienia, z jednej z najlepszych rowerowych miejscówek, przejechanej w świetnym gronie

bottom of page